Wiadomości, ogłoszenia
Pokaż punkty

.: Forum dyskusyjne :: Forum dyskusyjne :: Forum dyskusyjne :: Forum dyskusyjne :.
Temat: 84 LATA TEMU - ŚWIĘTO LOTNICTWA POLSKIEGO (2016-08-28,22:23)

Od 1993 roku Święto Lotnictwa Polskiego ustanowione na pamiątkę zwycięstwa kpt. pil. Franciszka Żwirki i inż. pil. Stanisława Wigury w Międzynarodowych Zawodach Samolotów Turystycznych 1932 (Challenge International des Avions de Tourisme) w Berlinie obchodzone jest jako wspólne święto lotnictwa cywilnego, wojskowego oraz przemysłu lotniczego.     
Działo się to dokładnie 84 lata temu. Od tego czasu lotnictwo przechodziło różne koleje losu. Ale to zwycięstwo na zawsze pozostanie w dokonaniach polskich lotników jako jedyne i niepowtarzalne.     



Remigiusz Gadacz  [77.254.32.28]Dodaj współrzędne [Odpowiedz]

znalezionych: 1, strona 1 z 1

(1) Re: 84 LATA TEMU - ŚWIĘTO LOTNICTWA POLSKIEGO z dnia 2016-08-28, 22:23 :
Przeżyjmy to jeszcze raz ? we wspomnieniach por. pil. Franciszka Żwirki. Zapraszam do kabiny RWD- 6, do przeżywania tego lotu wraz z załogą zwycięskiego samolotu.    
Wspomnienie pochodzi z mało znanej książki porucznika pilota Franciszka Żwirki zatytułowanej ?Moje wspomnienia? Przez 62 strony tych unikalnych wspomnień możemy uczestniczyć w zmaganiach sportowych polskich lotników podczas zawodów.     
    
Kilka dni po napisaniu tych wspomnień por. pil. Franciszek Żwirko i inż. pil. Stanisław Wigura zginęli tragicznie w katastrofie lotniczej podczas lotu do Czechosłowacji.    
    
" ZWYCIĘSTWO !    
    
Staliśmy teraz przed decydująca rozgrywką. Ostatniego dnia zawodów miał się odbyć wyścig na 300 ? kilometrowej trasie, którą już przebywaliśmy raz przy próbie najmniejszego zużycia benzyny.    
Po obliczeniu wyników rajdu przez komisję techniczną okazało się, ze zajmujemy pierwsze miejsce mając 465 punktów. Za nami na drugim miejscu gorszy o 6 punktów znajdował się Poss, na trzecim Hirth. Karpiński niestety stracił dużo na szybkości i zajął dalsze miejsce. Tak samo kpt. Bajan i kpt. Giedgowd, którym nie powiodło się w rajdzie.    
Wszystko zależy teraz od tego, czy Niemcy zdołają prześcignąć nas na tej 300 ? kilometrowej trasie, czy zdołają wyciągnąć taka szybkość, żeby wyrównać chociaż posiadane przez nas punkty. Wówczas oni wezmą nagrodę, im przypadnie w udziale zwycięstwo i puchar międzynarodowy ? maja przecież lepsze wyniki w próbie startu, a to decyduje o wygranej w razie równej ilości punktów. Jeśli nie, jeśli ?R.W.D.? okaże się w decydującej rozgrywce również niezawodna, jak w dotychczasowych próbach, zwycięstwo zostanie przy nas.     
Kto to jednak wie, któż zdoła przewidzieć zupełnie pewnie, co kryje przed nami przyszłość !    
Przyrzekliśmy sobie walczyć do upadłego i nie dać wydrzeć sobie zwycięstwa. Z tem mocnem postanowieniem siedliśmy do maszyny.    
Mamy startować pierwsi.     
Punktualnie o godzinie 3.15 starter daje sygnał.    
Gaz ? i jesteśmy w powietrzu.    
Wigura naciska dwa stopery, które trzyma w ręku.    
Naprzód ! Naprzód ! Za wszystkich sił naprzód !    
Mijamy Tempelhof i gnamy wprost do Frankfurtu. Za nami przecież lecą Niemcy, aby nam wydrzeć zwycięstwo, za nami gna Poss i Morzik i Hirth i Szwajcar Fretz, którzy na pewno nie żałują motorów.     
Oto już Frankfurt. Ster na prawa burtę ? wiraż ? woreczek z meldunkiem i już Frankfurt zostaje za nami. Przed sobą mamy teraz Dobriluk i dalej Berlin.    
O Boże ! Prędzej, prędzej ! ? niecierpliwi się Wigura ze wzrokiem utkwionym w stopery.    
Wreszcie morze dachów ? to Berlin i lotnisko Tempelhof ? meta wyścigu.    
Nie przegania nas nikt. ?R.W.D.? przybywa pierwsza.    
Przelatuję przed komisja sędziowską i ląduję.    
Wyścig skończony !    
Nie ! Trwa jeszcze. Przecież Niemcy wylecieli po nas, więc mogą przybyć nieco później i mimo to mieć większą szybkość.    
Zdenerwowani wychodzimy z maszyn, Czuję jak ręce mi się trzęsą. Po takim wysiłku, po tyludniowym napięciu nerwów musi przyjść odprężenie.     
Franku, wygrałeś, bezapelacyjnie wygrałeś, mówi do mnie, ściskając dłoń major Woytyga, szef naszej drużyny.    
Nie chce mi się w to wierzyć. Nie, to niemożliwe ! Więc zdobyłem dla Polski puchar międzynarodowy, więc ?R.W.D.? jednak okazała się najlepszą maszyną turystyczną w Europie.    
Ależ tak. Major Woytyga ma rację.    
Po trzech kwadransach kierownik zawodów von Hoeppner, bez jednego drgnienia twarzy, ogłasza zwycięstwo polskiej załogi i polskiego płatowca.    
Orkiestra gra ?Jeszcze Polska? ? Tu w Berlinie ! ?    
Na maszt wciągają biało ? czerwony sztandar ...    
Więc to wszystko nie sen, nie mara, ale oczywista prawda.    
Morzik i Poss, którzy zajęli dwa dalsze miejsca, ściskają mi dłonie.    
Nagle czuję na szyi drobne rączki dziecięce i ktoś całuje mnie w policzek. To mały synek Possa winszuje mi w ten sposób.    
W tej chwili przypomina mi się Henio i wzruszenie ściska mnie za gardło.?    
    
Wspomnienia kończą się lądowaniem na lotnisku w Warszawie.    
    
"Na lotnisku mokotowskiem tłumy. Widzę z góry setki samochodów i wokół nich morze głów.    
Ma nasz widok tłum zrywa kordony i zalewa środek lotniska. W jednej chwili zbita ciżba ludzka otacza samolot. Porywają mnie na ręce i niosą ponad głowami w stronę dworca lotniczego.    
- Niech żyje porucznik Żwirko ! słyszę wokół okrzyki.    
- Niech żyje polskie lotnictwo ! krzyknąłem jak mogłem najgłośniej, aby mnie usłyszeli najdalej stojący.    
Jakże pragnę, aby ten mój okrzyk usłyszała i zrozumiała cała Polska, jak długa i szeroka, "od Bałtyku po Karpat szczyty"    
    
por. pil. Franciszek Żwirko, "Moje wspomnienia"    
    
    
Remigiusz Gadacz[77.254.32.28]  Dodaj współrzędne [Odpowiedz]

znalezionych: 1, strona 1 z 1

Powrót do tematów Powrót do Myśliwców